czwartek, 18 czerwca 2015

STEVE
vPełne imię: Steven Endresenv
vPochodzenie: Norwegiav
vData urodzenia: 17 wrzesień 1995 (38 lat)v
vZawód: starszy sierżant instruktor SSPv
vStan cywilny: Wdowiecv
vTemperament: Cholerykv
vŚrodek transportu: YAMAHA FZ1v
.:Charakter:.
            Wszędzie tam, gdzie potrzebne jest szybkie podjęcie (również niepopularnej) decyzji, przydaje się Jego tupet i charyzma. Bez problemu oddziela rzeczy ważne od mniej ważnych, przydzielając innym zadania, motywując ludzi do wytężonego działania, a w obliczu buntu – usuwając z osi wpływów osoby oporne. Dość często razi Jego apodyktyczny charakter, przedkładanie monologu nad dialog i narzucanie innym swojej woli. Steven ma też odznaki nałogowoego pracoholizmu. Rzadko potrafi zrozumieć, że inni mogą nie podzielać jego umiłowania ciężkiej pracy i ryzykownych projektów. Reaguje wręcz alergicznie na sprzeciw. Jednak to, czego tak naprawdę nie tolerują u innych, to tchórzostwo i służalczość. Jeśli zatem zależy ci na szacunku z Jego strony, nie bój się przedstawić własnego zdania w sposób jasny i precyzyjny. Nie oczekuj zrozumienia swoich uczuć ani ckliwych rozmów o dręczących Cię problemach. Jego charakter jest równie inspirujący, co wymagający. Czasami bywa męczący, manipulujący, budzi opór i lęk. Niecierpliwy, niezdolny do przyznania się do popełnionych porażek. Solidarny i wierny towarzyszom SSP.



.:Historia:.
Wstąpił do wojska jako świeżo upieczony inżynier mechatroniki co wzbudziło zdziwienie wśród grona najbliższych znajomych Stevena nie znających ukrytych pragnień przyjaciela. Posłusznie wykonywał rozkazy w wolnym czasie testując broń oraz próbując ulepszyć otrzymane modele. Poprzez sumienność i pracowitość został szybko awansowany zdobywając szacunek a nawet własną drużynę, z którą Steven zżył się jak z braćmi.  Wojna odcisnęła swoje piętno, poprzez obrazy mocno zakorzenione w głowie mężczyzny i mimo, iż odnalazł wśród garnizonowych pielęgniarek swoją kandydatkę na żonę, nigdy nie przestać budzić się w nocy z powodu nawiedzających koszmarów. Czuł się odpowiedzialny za każdą śmierć żołnierza, którą zdążył ujrzeć. Wojna na wschodzie trwała dalej, jednak jej stan się ustabilizował na tyle, iż Steven mógł wrócić z narzeczoną do domu, próbując żyć jak normalna rodzina. Nikt nie rozumiał Jego pragnień i obaw tak jak robiła to Anne, potrafiła wyczuć Jego nastrój i uspokoić, gdy nerwy brały górę. Mimo, miłości którą Jej dawał nie był w stanie dać jedynej rzeczy na której tak bardzo zależało Jego ukochanej. Długo starali się o dziecko szukając w sobie nawzajem winy.
Steven czując presję i niewypowiedziany żal w oczach Anne postanowił przygarnąć malucha, chcąc uratować przynajmniej jedną istotę z sierocińca, do którego kiedyś należała sama Anne. Wtedy jeszcze nie wiedział, że bierze pod swój dach zaraze, początek Jego problemów. Przybranego syna Jacoba pokochał jak własnego, pokazywał mu świat, uczył wszystkiego od pierwszych kroków. Przez kilka lat stanowili w trójkę najszczęśliwszą rodzinę na świecie, jednak szczęście zawsze się kończy i tak również zdarzyło się w ich przypadku. Jacob wpatrzony w ojca chciał spędzać z nim każdą chwilę, to jemu pierwszemu opowiedział o swoich problemach, nie miał przed nim tajemnic. Zapałki, iskierki, rozpalanie ogniska zaczęło się tak niewinnie, wszystko wydawało się w porządku. Matka zawsze brała stronę syna i mimo karcących słów ojca chłopak miał wszystko czego potrzebował. Nie miał tylko rówieśników, zawsze był gorszy, słabszy, mniej wygadany przez co był nietolerowany przez kolegów z klasy. Stwierdzam chrobę neurologiczną, dowiedzieli się od dyrektora i wtedy zaczęła się żmudna wędrówka po lekarzach, artykułach i książkach, które małżonkowie wręcz pożerali szukając złotego środka. Im bardziej ich syn się ujawniał przez ludźmi, tym bardziej rosła fala nienawiści, strachu i zazdrości, która tylko podsycała zapędy Jacoba. Był w końcu doceniony, a jeśli ktoś tego nie rozumiał był szybko uciszany. Jacob stawał się agresywny, potrafił podpalić ławki by uciec z lekcji, przypalał dziewczynom ubrania, stał się wobec ludzi nachalny a jego ciekawość wprowadziła go w świat używek. Steven często się z nim kłócił i wydawać się mogło, że nie było dnia w którym chłopak nie słuchał długich kazań rodziców. 
 Przełożeni Stevena, mimo Jego usilnych prób tuszowania umiejętności syna, zaczęli naciskać na niego chcąc wcielić chłopaka jako żywą broń do armii.  Steven odmawiając stanowczo nagrabił sobie mianem niewiernego wobec wyznawanych przez wojsko zasad, w które kiedyś tak usłużnie wierzył. Cofnięto mu odznaczenia a Jego samego zdegradowano. Mimo wszystko, mężczyzna dalej usilnie chronił syna przed otaczającym światem. 
W wieku 36 lat, zdarzył się cud i Anne zaszła w ciąże, Jacob rzucił starych znajomych a cała trójka wyprowadziła się z miasta chcąc zostawić całe zło za sobą. Wydawać się mogło, że wszystko zaczyna się układać do czasu wakacji, które postanowili spędzić w górach.  Jacob jako szesnastolatek, cały czas popisywał się swoimi umiejętnościami, nad którymi pracował całymi dniami dochodząc do znakomitej precyzji. Zatrzymali samochód na stacji, gdzieś na odludziu.  Steven co chwilę sprawdzał stan małżonki, traktując ją z ostrożnością i delikatnością, o którą nikt nie podejrzewał  gburowatego sierżanta.

Zostawił ich w aucie tylko na pięć minut, w których wyskoczył na krótkie zakupy. Pamięta każdy szczegół jak dziś - puszka coli dla Jacoba, zapas chusteczek, kabanosy i karmelki dla wiecznie głodnej ciężarnej Anne. Przy kasie otyły sprzedawca z brudnym podkoszulkiem i czerwoną czapką z logiem mcdonalda lustrował na wskroś przyjezdnych. Krótki moment i zapach spalenizny, Steven odwraca wzrok i widzi dym, czarny dym wszędzie pełno dymu. Źródłem tej szarej gęstej lotnej papy jest Jego stary pickup, którego dach wychyla się nieśmiało zza płomieni. ANNE, JACOB.. produkty  wypadają mu z ręki a zanim sprzedawca zdążył uchylić usta, Steven biegnie na pomoc, jest blisko. Szarpie klamke drzwi od bliższej strony pasażera i chwyta płonące ciało Jacoba, łapie go w miejscu w którym niegdyś miał podkoszulek i wyciąga go z auta. Chłopak nie przestrzega zasad, ma gdzieś pasy więc silne wyszarpnięcie z auta poszło dość łatwo, po chwili leży na ziemi a ręka nakrywa się pulsującym bólem o którym Steven nie zdążył pomyśleć. Poparzenie stłamszone przez mocną dawkę adrenaliny uniemożliwia mu otworzenie rozpalonych przednich drzwi, do której przyczłapał zasłaniając łzawiące od dymu oczy. Krzyczał jej imię, widział Jej twarz, siedziała spokojnie tak jak ją zostawił, jedna ręka spoczywała na brzuchu druga powędrowała w stronę zamkniętego okna. Pasy, przeklęte pasy dlaczego kazał je zapinać, przecież nie musiała ich mieć. Nie myślał o niczym tylko o niej i wtedy stracił przytomność. Obudził się w szpitalu, Jego życie przez kolejne miesiące przypominało wegetacje rozdzieloną etapami bolesnej rehabilitacji z powodu poparzenia najwyższego stopnia i utraty większości skóry. Nie wiedział co się stało, wiedział tylko kto był sprawcą tego wszystkie – Jacob. Powtarzał sobie to tyle razy, że jego słowa krążyły w myślach niczym mantra. Zakazał mu używania umiejętności a on Je zlekceważył. Wojsko ze względu na zasługi ofiarowało mu możliwość leczenia w jednostkach wojskowych, dzięki czemu na prawej dłoni wszczepiono mu syntetyczną odporną na wysoką i niską temperaturę, skórę. Z dnia na dzień, tłamsił w sobie uczucia zamykając się na wszystkich dookoła. Po kilku miesiącach wrócił na miejsce wypadku prowadząc swoje małe śledztwo. W międzyczasie wstąpił ponownie w szeregi mundurowych i już po krótkim stażu dostał propozycję współpracy z jednostkami SSP  do których niedługo potem wstąpił i uzyskał miano starszego sierżanta. Nienawidził tej choroby i tego co robiła z ludźmi, chciał resocjalizować i leczyć, jednak dość często Jego metody zaprowadzania porządku i transportu do obozu były dość brutalne, szczególnie w stosunku do czerwonych, których nienawidził szczerze. Znał temperamenty i charaktery ludzi każdego koloru, studiował ich naturę przez co stał się instruktorem rekrutów a w skrajnych wypadków łowcą nagród, często nie zgarniając nawet honorarium za wykonaną robotę. Spotkał się z Jacobem raz, kilka miesięcy po wypadku. Przybrany syn śledził go potrzebując rozmowy i zrozumienia, nie pamiętając kompletnie co się wydarzyło. Steven był nieubłagany zarzucił mu winę i z lufą na skroni obiecał, że kolejne spotkanie skończy się dla syna tragicznie. Zaślepiony nienawiścią i żądzą zemsty nie dopuszczał do siebie myśli, iż chłopak może być niewinny.  Przerażony i samotny nastolatek uciekł, już więcej nie wchodząc w drogę bezlitosnemu ojcu, który dopiero po ochłonięciu zrozumiał jaki błąd popełnił. Pragnął kontaktu z Jacobem i przebaczenia jednocześnie obawiając się, spojrzenia mu w oczy. Błyskające w oczach ogniki tak bardzo przypominały mu o śmierci Anne i ich nienarodzonego dziecka, że znienawidził wszystkich kolorowych.
vZłapie Cie jeśli tylko uzna Cię za zagrożenie.v
vTrenuje i majsterkujev
vNie ma pojęcia,że Anne należała do pomarańczowychv
vWstępuje w szeregi ryzykantówv
Podobizna: Andy Whitfield 
KP może kiedyś edytuje, jak na razie nie mam weny.
Powiązania mile widziane, zarówno postacie wymienione w historii jak i jakieś przypadkowe jestem otwarty/ zapraszam do wątkowania  (jednak z tym bywa, że się ociągam).

Ja i Steve witamy was serdecznie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz